Napisane przez Tomasz Niejadlik, dnia 17 stycznia 2019 23:56
Władysław Kozakiewicz, jedna z legend polskiej lekkoatletyki, mistrz olimpijski i były rekordzista świata w skoku o tyczce z zapałem szykuje się do startu w 8. Halowych Mistrzostwach Świata Masters. Nie są w stanie go zniechęcić nawet komplikacje zdrowotne.
Władysław Kozakiewicz:
- Niedawno przeszedłem operację kolana, wstawiono mi sztuczne, w związku z tym dopiero wracam do aktywności fizycznej i naprawdę trudno powiedzieć, na ile uda mi się przygotować do tego startu, ale pewne jest, że wystartuję. Nie ma innej opcji! Te mistrzostwa to świetna sprawa, którą trzeba wspierać. To wielka promocja dla Polski, Torunia i lekkiej atletyki. Dobrze, że odbywa się także poprzez znane nazwiska. Jeśli ja w jakimś stopniu mogę w tym pomóc, to po prostu muszę w tym uczestniczyć. Na co dzień staram się być aktywny, jednak w tym przypadku podejdę do tego w zasadzie z marszu, bez jakiś większych przygotowań. Od dawna nie biorę udziału w żadnej formie wyczynowej rywalizacji, poza tym przeszedłem wspomnianą operację, więc nie liczę na żaden bardziej wartościowy wynik, tym bardziej, że wiadomo, iż nie mogę startować w swojej koronnej konkurencji, czyli w skoku o tyczce. Wezmę udział w konkurencjach rzutowych - może pchnięciu kulą lub rzucie dyskiem. Nie znaczy to jednak, że podchodzę do tego startu wyłącznie na zasadzie zabawy, czy wręcz lekceważąco. Wprost przeciwnie! Każde mistrzostwa to zawody. W charakterze prawdziwego sportowca jest walka. Jeżeli już się startuje, to zawsze powinno się to robić na 100 procent możliwości. Tak też do tego podchodzę, dlatego charakterystycznego dreszczyku emocji związanego ze startem z pewnością nie zabraknie. Mistrzostwa mastersów mają jeszcze jeden bardzo istotny wymiar – koleżeński. To kapitalna okazja do spotkania wielu starych znajomych i spędzenia z nimi czasu. W końcu gdzie sportowcy najlepiej się czują, jak właśnie nie na zawodach?
