Napisane przez Tomasz Niejadlik, dnia 19 stycznia 2019 21:47
Tego zawodnika chyba nikomu bliżej przedstawiać nie trzeba. Znają go nawet ci, którzy praktycznie w ogóle nie interesują się lekkoatletyką i sportem. My jednak w tym miejscu krótko go przedstawimy. Dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą (Pekin 2008, Londyn 2012), uczestnik również ostatnich igrzysk, w Rio w 2016 roku, gdzie zajął 6. miejsce, będąc najlepszym z Europejczyków, multimedalista mistrzostw świata i Europy, były rekordzista Polski, aktualnie jeden z wiceprezesów Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Tomasz Majewski z pewnością będzie jedną z największych gwiazd naszej reprezentacji na 8. Halowe Mistrzostwa Świata Masters, choć - jak sam podkreśla - o medalu w Toruniu w ogóle nie marzy. Utytułowany kulomiot nie wystartuje w swojej koronnej konkurencji, bo - jak mówi - rzuty to już zamknięty etap w jego życiu. Na start w jakiej konkurencji zdecydował się podczas WMACI i co skłoniło do do udziału w mistrzostwach świata? Przeczytajcie!
- Zdecydowałem się na udział w tych mistrzostwach, gdyż chcę w ten sposób pomóc w promocji tego niezwykłego wydarzenia. Ta impreza to znakomita, masowa promocja lekkoatletyki, która pokazuje, że nasza dyscyplina faktycznie jest dla każdego. Pokazuje, że ani wiek ani wrodzone predyspozycje nie są przeszkodą, ażeby uprawiać „lekką”. To naprawdę duże międzynarodowe zawody, dlatego też znakomicie wpisują się w nasz jubileusz, 100-lecia Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Co do poziomu sportowego i przygotowania, to wielu zawodników startujących w mistrzostwach świata masters podchodzi do tego niewątpliwie bardzo poważnie, choć de facto wystartować w nich może niemalże każdy, kto spełnia kryterium wiekowe, dlatego też staramy się pomóc organizatorom w promocji, ażeby reprezentacja Polski była jak najliczniejsza. Ja do startu podchodzę na dużym luzie, traktuję to głównie jako okazję do spotkania po latach z wieloma starymi znajomymi i dobrej zabawy. Pobiegnę w crossie na 8 kilometrów i moim celem jest... żeby przebiec cały ten dystans i nie być ostatni. Liczę się z tym, że wyprzedzi mnie niejeden 80-latek, ale z pewnością powalczę, łatwo się nie poddam. Teraz bieganie jest w moim przypadku główną formą ruchu, jednak z racji na nadmiar obowiązków niestety ostatnio trochę brakuje mi na nie czasu. Prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Masters mocno namawiał mnie na start w pchnięciu kulą, ale nie dałem się przekonać. Rywalizacja w konkurencjach rzutowych to już zamknięty etap w moim życiu i nie chcę do tego wracać. Kulę w ręce po zakończeniu kariery oczywiście trzymałem, ale już nią nie pchałem. Pod koniec marca z przyjemnością jednak pobiegnę z mastersami i zamierzam się przy tym dobrze bawić.